Choć to zwykły szur szydełkowo-koralikowy na 6 k w okrążeniu, to zeszło mi nad nim baaardzo długo.
Zaczęłam jeszcze w listopadzie :-p Z nawlekaniem ( mimo, że bez młynka ) wcale nie było tak źle. Przerabianie jak przerabianie. Jak z bransoletką, tylko znacznie dłużej. Nie wiem jak dla Was ale dla mnie najbardziej denerwujące było przesuwanie całych metrów koralików po kordonku, a do tego Altin Basak przy końcu szpuli skręca się niemiłosiernie, co w dużym stopniu dodatkowo utrudnia owo przesuwanie ;-) W efekcie sznura przybywało bardzo powoli. Przerabiałam po kilka centymetrów, od czasu do czasu, w wolnej chwili, gdzieś tak pomiędzy kilkoma bransoletkami i bombkami kusudama, tudzież innymi "karczochami". Aż wreszcie na święta udało mi się go skończyć.
Użyłam koralików Preciosa Rocaille 11/o w kolorze oksydowanego srebra, do listków również odrobiny Toho round 15/o pfg aluminium.
Sznur ma 130 cm długości bez dyndadełek ;-) Doczepione do niego dyndadełka to praktycznie wierna kopia kolczyków ( z kompletu z listkami ) tylko w odrobinę większym wydaniu. Mają po 8 cm długości.
Lariaty są fajne, bo to tak jakby kilka naszyjników w jednym. Można na nich wiązać supełki, fantazyjnie zaplatać i za każdym razem wyglądają trochę inaczej ;-) Kilka propozycji podejrzałam na tej stronie
Życzę Wam wszystkim miłego dnia :-)
Super sznureczek !!! a wykończenie jeszcze lepsze :)))
OdpowiedzUsuńUlka
O tak, tu do wykończenia przyłożyłam się znacznie lepiej niż przy Galaxy ;-)))
UsuńDziękuję Uleńko i ściskam mocno :-)
Piękny jest! A jakie fajne ma te zakończenia, bardzo lubię takie dyndadełki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :-) Lariat miał być dopełnieniem preciosowego kompletu, więc dyndadełki nie miały prawa być z innej bajki ;-)))
UsuńPozdrawiam cieplutko :-)
Wygląda niezwykle elegancko, a listki widzę świetnie się sprawdzają nie tylko w roli kolczyków :D .. super !
OdpowiedzUsuńBo te listki to takie uniwersalne tworki ;-)))
UsuńDziękuję Edytko i pozdrawiam serdecznie :-)
Listkowe dyndadełka są świetne! Kolor też bardzo efektowny- szkoda, że się ściera. Polecam Ci zakup młynka (tego najmniejszego!) - nie jest to duży wydatek, a ulga w pracy ogromna, choć mnie również przy tak dużych projektach najbardziej dobija przesuwanie koralików (niedawno to przerabiałam i nie wiem czemu, ale moi panowie pękali przy tym ze śmiechu). A na skręcanie nici mam swój sposób: spinam szpilką kłębek, żeby się nitka nie rozwijała, łapię za drugi jej koniec, wyłażę najwyżej jak się da i niech się kręci :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ha ha ha ... Rozbawiłaś mnie kochana :-))) Ale widzę, że patent na skręconą nić masz taki sam jak ja. ) Ja tylko zamiast szpilki używam spinacza do bielizny :-) Wchodzę wtedy na stół, krótkie rączki wysoko pod sufit i moi domownicy właśnie wtedy mają najlepszy ubaw :-)
UsuńDziękuję Agatko i również pozdrawiam :-)
Edytko to jeden z piękniejszych lariatów jakie widziałam - cudny!
OdpowiedzUsuńJa też z prostym nawlekaniem (bez sekwencji) nie mam problemu, natomiast kłopot długaśnej nitki rozwiazuję poprzez stopniowe dokładanie koralików i dowiązywanie nitki - nie nawlekam całości od razu - to by mnie dobiło :)
Asiu, podziwiam Cię! Ja nie cierpię dowiązywać nici ... Motam się ze schowaniem supełka, denerwuję się. Wolę już męża wygonić ze szpulką nici na przedpokój i przesuwać koraliki :-)
UsuńDziękuję Ci za przemiłe słowa i pozdrawiam cieplutko :-)
Fantastyczny pomysł na zakończenia te niby-listki wyglądają fantastycznie, a i kolor niespotykany. Cudo!
OdpowiedzUsuńKolor jest super, tylko niestety ściera się. Koraliki miejscami robią się szkliste i błyszczą. Ma to też swój urok. Mojej koleżance spodobała się właśnie taka przetarta już bransoletka. Ciężko jednak przewidzieć jak to będzie wyglądało przy dłuższym użytkowaniu ;-)
UsuńDziękuję Ci Aguś bardzo i pozdrawiam :-)
Bardzo ładny lariat! A kolor mhmmm :) Dyndadełka z tymi łańuszkami- frędzelkami dopełnienie dzieła .
OdpowiedzUsuńPozdrwionka Edytko :)
Ewuniu, gdzie Ty się podziewałaś? Strasznie długo Cię nie było ...
UsuńDziękuję Ci bardzo za odwiedziny i za miłe słowa :-)))
Buziaki wielkie :***
Kochana, po dłuższej przerwie wróciłam do pracy i niestety z wielkim smutkiem muszę powiedzieć, mam niewiele czasu na moje koraliki...:-(
UsuńTeraz mam ferie, więc cieszę się moją pasją :)
Pozdrawiam gorąco :)
To korzystaj z chwili wytchnienia, która została Ci dana. Odpoczywaj i ciesz się koralikami ;-)))
UsuńŚciskam mocno :*
Buźka :)
UsuńWspaniały lariat! Zachwyciło mnie zakończenie. Czy to połączone 2 listki wyplecione peyotem, czy coś zupełnie innego? Srebrny lariat mam, ale takie listki to jest coś!!!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :-) To dwa peyotowe listki połączone razem. Ten patent sprawdził mi się przy kolczykach więc wykończenie lariatu po prostu nie mogło być inne ;-)
UsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam ciepło :-)
Wspaniale się prezentuję! Jak tylko go zobaczyłam, od razu przejrzałam w głowie garderobę w zestawieniu z tym cudem i stwierdzam że idealnie by mi pasował;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, kolor bardzo uniwersalny ;-) Ale ja i tak zakładam go praktycznie tylko do czarnego :-)
UsuńDziękuję Ci Amando i gorąco pozdrawiam :-)
Wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Asiu :-)
Usuńpiękne, jak wszystko spod Twoich rączek :) podziwiam za cierpliwość :) może kiedyś dojrzeję do lariatu :) ile koralików nawlekałaś? ok. 8 m? fajne te listki, że można dowolnie dopinać :)
OdpowiedzUsuńElu, zastrzeliłaś mnie ;-) Nie mierzyłam długości nawleczonych koralików, ale jeśli na bransoletkę nawlekam ok 110 cm, a w nim takich bransoletek mieści się prawie 7, to wychodzi na to, ze trafiłaś w 10-tkę :-))) A listki tak, można też całkiem odpiąć i nosić lariat zwyczajnie jako prosty sznur :-)
UsuńDziękuję Ci Elu bardzo i ściskam mocno :-) Do miłego!
Piękny, bardzo podoba mi się ten kolor... Z tymi końcówkami wygląda naprawde niesamowicie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Natalko :-)
UsuńDyndadełki to taki mój patent, który pierwszy raz wykorzystałam w kolczykach. Sprawdził się, więc od czasu do czasu pojawi się w moich pracach ;-)
Pozdrawiam :-)
Edytko, problem ze ścieraniem powłok niestety występuje, ale może mieć to i swój urok ;-)
OdpowiedzUsuńTakie lariaty są niesamowite, pełne uroku, i dają tak wiele możliwości... Dyndadełka wymiatają ;-)
Dziękuję Beatko :-) Z tym urokiem, masz rację bo w miejscach gdzie wytarła się powłoka, koraliki ładnie się błyszczą :-)
UsuńCieszę się, że dyndadełka Ci się podobają :-)
Buziaki :*
Jest piękny, dech zapiera
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewuniu, za miłe słowa :-) Witam Cię serdecznie w gronie obserwatorów. Rozgość się i czuj jak u siebie ;-)))
UsuńPozdrawiam ciepło :-)